Maciej Krakowiak - bramkarz Widzewa:
Cieszy czyste konto. Mam nadzieję, że przełożymy to teraz na lepsze mecze i zaczniemy wygrywać. W piłce trzeba mieć też szczęście. Ja je dziś miałem. Zdajemy sobie sprawę, że musimy strzelać też gole i zacząć wygrywać, bo remisy nam nic nie dają. Myślę, że z każdym kolejnym meczem będzie nam szło coraz lepiej.
Krystian Nowak - obrońca Widzewa:
Daliśmy dziś dużo z siebie, każdy walczył, byliśmy dobrze zorganizowani. Zagraliśmy dobry mecz i jest to dla nas mały kroczek naprzód. Czekaliśmy dziś na swój moment, mądrze rozgrywając piłkę. Potem nastąpiła zmiana ról i po naszej czerwonej kartce to Arka grała piłkę. My doczekaliśmy się naszej okazji w ostatniej minucie, gdy zabrakło tylko wykończenia.
Krzysztof Sobieraj - kapitan Arki:
Z przebiegu spotkania zasłużyliśmy na zwycięstwo. Mamy spory niedosyt, bo stworzyliśmy kilka dobrych sytuacji bramkowych. Sam miałem dziś okazję po rzucie rożnym, gdy uderzyłem na siłę i piłka wylądowała na słupku. Szkoda. Chcieliśmy bardzo wygrać i była ku temu okazja. Niepokoi tylko, że w ostatnich 10 minutach zaczęliśmy grać trochę bez głowy, narażając się na kontry.
Słyszę głosy zewsząd, że jestem synem trenera Stawowego. Odpowiem tak - mój tata ma na imię Jerzy, a nie Wojciech. Był kiedyś taki moment, kiedy szukałem klubu i potrzebowałem pomocy. Trener Stawowy jednak nie odbierał ode mnie telefonu. Uważam jednak, że to bardzo dobry trener i dziwię się, że nie pracuje w najlepszych polskich klubach.
Jakub Miszczuk - bramkarz Arki:
Nie miałem dziś wiele pracy. Cały czas atakowaliśmy, siedzieliśmy na ich połowie. Musiałem grać wyżej, asekurować obrońców i tylko w 93 minucie miałem okazję się wykazać.
Przed rundą dostaliśmy informację jaka jest kolejność w bramce. Trenerzy nam powiedzieli, że to ja będę bronił w pierwszych meczach .
Bartosz Ława - pomocnik Arki:
Obejrzeliśmy dziś dobry, szybki mecz. Na początku to Widzew miał inicjatywę, ale potem doszliśmy do głosu i byliśmy przekonani, że zabierzemy 3 punkty do Gdyni. Mieliśmy znakomite sytuacje bramkowe, co najmniej trzy. Pamiętamy jednak o ostatniej minucie i musimy ten punkt szanować.
Przy pierwszej dobrej okazji uderzyłem instynktownie i w zasadzie piłka mnie nabiła. Z boku to wyglądało może jak sytuacja stuprocentowa, ale ciężko było o lepszy strzał. Później piłkę wycofał mi Michał Renusz, uderzyłem technicznie i przyznam szczerze, że widziałem piłkę w bramce. Nie wiem jak bramkarz to wyciągnął. Czułem się dziś dobrze fizycznie, zostałem do tego meczu przygotowany, grając dwa mecze w rezerwach. Niemniej, decyzja o tym, że zagram dziś od początku była dla mnie zaskoczeniem.
Grałem w Widzewie, ale jestem doświadczonym zawodnikiem i podchodzę do takich meczów, jak do wszystkich innych.