Arka Gdynia - Panathinaikos AO 0:1 (Petrić 37')
Arka: Łukasz Skowron - Łukasz Kowalski, Michał Marcjanik, Krzysztof Sobieraj, Marcin Warcholak - Samuelson Odunka (60' Paweł Wojowski), Michał Nalepa (89' Michał Gałecki), Antoni Łukasiewicz, Grzegorz Lech (86' Maciej Koziara), Aleksander Jagiełło (81' Robert Sulewski) - Antonio Calderon (73' Paweł Abbott)
PAÓ: Stéfanos Kotsólis (62' Kóstas Kótsaris) - Panagiótis Spyrópoulos (62' Chrístos Boúrbos), Diamantís Chouchoúmis (46' Giórgos Koutroubís), Kóstas Triantafyllópoulos (46' David Mendes da Silva), Tássos Lagós (46' Viktor Klonaridis), Abdul Ajagun (46' Chrístos Dónis), Spýros Risvánis (46' Níkos Karélis), Dimítris Myrthianós (46' Thanássis Dínas), Maldin Ymeraj (46' Michél Nioúman) - Marcus Berg (46' Zeca Gonsalves), Mladen Petrić (46' Nano)
Żółte kartki: Ymeraj, Myrthianos (PAO)
Widzów: 4940
Czwarty sparing Arki podczas letnich przygotowań od początku został podkreślony w sposób szczególny. O randze widowiska świadczyło umiejscowienie go na głównej arenie gdyńskiego sportu, a także wprowadzenie biletów na wszystkie trybuny. Pewne było, że kibice dopiszą, ale wiele osób powątpiewało w należyte podejście greckich piłkarzy do dzisiejszego, było nie było, sparingu. Ci kibice szybko zostali wyprowadzeni z błędu. Trener Greków od pierwszej minuty desygnował do gry swoje dwie strzelby - świetnego Petricia i wicekróla strzelców ligi greckiej Berga. Przebieg meczu też nie miał raczej towarzyskiego charakteru. Na boisku iskrzyło, oba zespoły nie szczędziły sobie ostrych wejść, w efekcie czego sędzia pokazał między innymi dwie żółte kartki. Ostatecznie to Grecy wyszli z meczu zwycięsko, ale jednobramkowa różnica faktycznie oddawała przebieg wydarzeń. Arka grała z wicemistrzem Grecji jak równy z równym i tylko indywidualne umiejętności Petrica przeważyły szalę meczu.
Trener Dariusz Dźwigała podkreślał, że pośle dziś Arkę do boju w najsilniejszym zestawieniu. Tak faktycznie było. Na pozycję nr 10 przesunięty został Grzegorz Lech, by zwolnić miejsce Michałowi Nalepie. 19-letni rozgrywający, konsekwentnie pomijany przez Pawła Sikorę, pokazał, że nasze pochwały pod jego adresem nie były na wyrost. "Mały" brał grę na siebie i długimi momentami wraz z najlepszym w Arce Łukasiewiczem skutecznie panowali nad środkiem pola. Arkowcy często gościli pod bramką Kotsolisa, niestety po raz wtóry we znaki dawał się brak rasowego napastnika. Aktywny był Calderon, nieźle wyglądał też Lech, ale szczelna defensywa Greków nie dopuszczała do poważnego zagrożenia. Klasowi napastnicy grali dziś jednak w barwach naszych rywali. O swojej jakości przekonał w 37 minucie Petrić. Chorwacki napastnik w sytuacji sam na sam ze Skowronem delikatnie podciął nad nim piłkę, ta trafiła w słupek i dopiero powtórne uderzenie, już do pustej bramki, przyniosło powodzenie. Arka grała nieźle, długo zawiązywała akcje na połowie rywala. W piłce liczą się jednak konkrety i tutaj o jedno trafienie lepsze były "Koniczynki".
W przerwie trener Anastasiou wymienił prawie całą jedenastkę, ale potwierdziło się, że tak wielkie kluby jak Panathinaikos mają po prostu 22 równorzędnych zawodników. Mogły się podobać efektowne rajdy szybkiego Klonaridisa czy fantastyczna technika użytkowa Gonsalvesa. Zeca to gwiazda nr 1 wicemistrzów Grecji i dziś kilkukrotnie dał próbkę swoich ogromnych umiejętności. Groźnie pod bramką Skowrona (solidny występ, z dwoma małymi błędami) było zwłaszcza w środkowej fazie drugiej połowy, gdy bliscy szczęścia byli Karelis (cudowne uderzenie nożycami) i wspomniany Klonaridis. Słabnąca Arka długo zbierała się do decydującego ataku. W 84 minucie sytuacyjny strzał oddał Warcholak i piłka po rykoszecie spadła na górną siatkę bramki.
Kibice z meczu wychodzili usatysfakcjonowani. Nie było pozoranctwa, grania na alibi. Obejrzeliśmy kawał niezłego futbolu z obu stron i cieszy, że Arka na tle tak klasowego rywala potrafi grać w piłkę, a nie tylko ją wybijać.
mazzano